19.10.14

Els Gegants, czyli... nie wytrzymałam




Bloga pół roku temu zawiesiłam. Przeprowadziliśmy się do Holandii i uznałam, że czas zacząć nowe życie, przynajmniej blogowe. 


To, co piękne zawsze się kończy, my porzuciliśmy Barcelonę (przynajmniej chwilowo) jako miejsce zamieszkania i pełni entuzjazmu postanowiliśmy rozpocząć eksplorację Beneluksu i okolic. Uznałam więc, że Barcelona z dzieckiem powinna pozostać w formie, w jakiej istniała w chwili wyjazdu. Materiały i zdjęcia, których jeszcze nie wykorzystałam przeniosłam do archiwum.


Ale co ja poradzę na to, że Holandia mnie nie inspiruje. Niby mieszkam wśród kanałów, ale jakoś nie mam natchnienia do opisywania miast i miasteczek, które wszystkie wyglądają tak samo. A przyrody brak. Za to cały czas żyję problemami Katalonii, sporo czytam o Barcelonie i okolicach, przyjaciele tam zostali, a my kilka razy do roku latamy do Barcelony odetchnąć klimatem śródziemnomorskim. Teraz też pakujemy walizki i znowu kierunek lotnisko El Prat. Postanowiłam więc powrócić do bloga. Cóż, kobieta zmienną jest, więc bloga odwieszam. A na jak długo, hm, zobaczymy...



Dziś kilka słów o Els Gegants, czyli Gigantach. Podobne postaci istnieją w wielu krajach, Katalonia nie jest tu wyjątkiem, nawet w samej Hiszpanii podobne figury są wpisane w tradycję wielu regionów. Podobno historia tworzenia wielkich postaci ludzkich sięga daleko, pierwsze dokumenty mówiące o nich pochodzą ze średniowiecza i związane są ze świętem Bożego Ciała. Początkowo były to jedynie postaci płci męskiej, ale później kobiety również dołączyły do towarzystwa. Tradycja przyjęła się świetnie w Katalonii i stopniowo coraz częściej giganty gościły też na świętach nie związanych ze świętami religijnymi.

Teraz nikt już sobie nie wyobraża La Mercè czy La Diada, czyli najważniejszych uroczystości w Barcelonie, bez gigantów. Od 1929 roku główne figury to Jaume I oraz Violant d'Hongria, czyli hrabia Barcelony Jakub I i jego żona Jolanta Węgierska. Ale gigantów jest więcej, Barcelona ma ich sporo, każda dzielnica ma swoje oficjalne figury. A tradycja gigantów jest na tyle ważna, że w Barcelonie powstała specjalna organizacja zarządzająca grafikiem i uczestnictwem w imprezach gigantów. La Coordinadora de geganters de Barcelona zrzesza właścicieli gigantów, obecnie są to 32 instytucje. Tym, którzy o ogromnych postaciach Barcelony chcą się dowiedzieć więcej podaję link do ich strony, niestety informacje są tylko po katalońsku gegantsbcn.cat

Poniżej kilka zdjęć, które zrobiłam po przypadkowych spotkaniach z gigantami na ulicach Barcelony. Oto Jaume I z Violant, niestety, zdjęcia nie są najlepsze, bo akurat zwiedzałam bazylikę Sagrada Familia i wielkoludy specerowały po drugiej stronie ogrodzenia...





Teraz już giganty z trochę lepszej perspektywy. Tym razem dokumentacja przypadkowego spotkania przy kościele Santa Maria del Mar.

Oto Els Gegants de la Pedrera, inspiracją były oczywiście dzieła Gaudiego. Największe figury to król Gaudi (gra słów, czasownik gaudir znaczy "cieszyć się"), a królowa to Pedrera.





I jeszcze kilka ujęć:






1 komentarz:

  1. Wspaniały wpis i świetny blog. Z pewnością będę tutaj zaglądać bardzo często. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 BARCELONA Z DZIECKIEM , Blogger