W ostatnich latach to zdecydowanie najpopularniejsza barcelońska lektura.
Z okazji wczorajszego Dnia Książki i katalońskiego Sant Jordi napiszę parę słów o książkach, które stały się już klasykiem wśród książek o Barcelonie.
Cień wiatru Carlosa Ruiza Zafóna
Kiedy wzięłam do ręki tą książkę, odłożyłam ją dopiero po przeczytaniu ostatniej strony. Pochłonęła mnie zupełnie, a było to w czasach, kiedy nawet nigdy nie byłam w Hiszpanii, a wille w górnej części Barcelony widziałam tylko oczami wyobraźni. Nie byłam jedyna, książka, wydana w 2005 roku, była bestsellerem w wielu krajach, losy Daniela Sempere przeżywały miliony czytelników. Wikipedia podaje, że książka została wydana w 40 krajach, przetłumaczona na 30 języków, a sprzedano ponad 14 milionów egzemplarzy (w najbliższym czasie będzie sprzedany jeszcze co najmniej jeden egzemplarz, gdyż robiąc powyższe zdjęcie zdałam sobie sprawę, że nie mam go w swojej domowej biblioteczce). Bardzo szybko zaczęły pojawiać się przewodniki o Barcelonie śladami "Cienia wiatru" i nie ma się czemu dziwić, Zafón wspaniale opisuje miasto z początku XX wieku. Czytając, można się zakochać w stolicy Katalonii.
Gra anioła
Druga część serii "Cmentarz zaginionych książek" ukazała się w 2008 roku. Czytałam też jeszcze w Warszawie, jeszcze nawet nie marząc o przeprowadzce do miasta, w którym rozgrywa się akcja powieści. I muszę przyznać, że byłam nią trochę rozczarowana. Zapewne apetyt po "Cieniu wiatru" miałam już tak rozbudzony, że "Gra anioła" nie zachwyciła mnie już tak bardzo. Dla mnie to jest chyba najsłabsza z czterech części serii autorstwa Zafona.
Więzień nieba
Książka ukazała się w 2011 roku i pamiętam, że czytałam ją już mieszkając w Katalonii. Poblenou, czy twierdza Montjuïc były mi dobrze znane, a i losy Fermina opisane w książce dużo bardziej wciągnęły mnie niż "Gra anioła". I szczerze powiedziawszy, nie wiedziałam, że Zafon planował jeszcze jeden tom serii "Cmentarz zapomnianych książek".
Cień wiatru mnie za hwycil na maksa, Anioł też mnie rozczarował, a pozostałych nie czytałam, ale chyba pora nadrobić.
OdpowiedzUsuńJa po kilku latach ponownie przeczytałam "Grę anioła". Miałam wiele pytań do autora, wielu kwestii nie ogarnęłam. Teraz udało mi się wrócić do Davida Martina i nie żałuję.
OdpowiedzUsuń