Oj, dawno już nic nie pisałam. Ale cóż, mając przed sobą przeprowadzkę do innego kraju, w którym nigdy wcześniej nie mieszkaliśmy, do miasta, w którym nigdy wcześniej nie byliśmy, trochę trudno delektować się tym co tu i teraz, rozpisywać się o pięknie krainy, którą właśnie się opuszcza.
Przepraszam też za opóźnienia w odpisywaniu na maile. Na niektóre odpowiedzi chyba jest za późno, pewnie już odwiedziliście Barcelonę, mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłam, a pobyt się udał. Na inne postaram się odpisać w najbliższym czasie.
Dzisiaj, w ramach relaksu i oderwania się od problemów związanych z przeprowadzką, powrócę do wspomnień wakacyjnych. A było to tak...
Pewnego dnia, w czasie pobytu w Pirenejach, wyjechaliśmy samochodem na wycieczkę. I wyruszywszy w podróż zaczęliśmy się zastanawiać dokąd pojedziemy. L spojrzał na mapę i zadecydował: La Seu d'Urgell. O mieście tym wiedzieliśmy tyle: kiedyś, dawno, dawno temu było bardzo ważne... I to był strzał w dziesiątkę.
La Seu d'Urgell oddalone jest od Barcelony o ok. 2 godziny jazdy samochodem, do Andory jest już tylko kilka kilometrów. Historia tego 13-tysięcznego miasta sięga najprawdopodobniej starożytności, w średniowieczu miasto było stolicą Hrabstwa Urgell. Obecnie tutejszy biskup jest, wraz z prezydentem Francji, współksięciem księstwa Andory.
Warto pospacerować po cichych, urokliwych starych uliczkach. Ale najważniejszym obiektem w mieście jest katedra z XII wieku. Zwiedzając tą świątynię możemy też obejrzeć kościółek z XI w. To się nazywa zabytek!
View Larger Map
Post opublikowany na stronie http://barcelonazdzieckiem.blox.pl 13 września 2013 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz