Nasze Maluszki to dobrzy kandydaci na wegetarian, a ich marzeniem jest, żeby można się było żywić samymi owocami. Pod tym względem wybór Hiszpanii jako miejsca zamieszkania był idealny. Tu przez cały rok trwa sezon na owoce. Zima to czas na świeży sok pomarańczowy, właśnie kończą się truskawki, a trwają tygodnie obfitujące w... nieśplika japońskiego.
Nie jedliście nigdy nieśplika??? A to taki popularny owoc na Półwyspie Iberyjskim. No dobrze, przyznam się, że ja też pierwszy raz spróbowałam tego owocu po przeprowadzce do Katalonii.
Na małej stacyjce kolejowej w Le Figaro, po zejściu ze szlaku w górach Montseny, czekaliśmy na pociąg do Barcelony. Na peronie była jeszcze para studentów i kiedy zorientowali się, że jesteśmy obcokrajowcami, z rosnącego obok stacji drzewa zerwali owoc dla naszego Maluszka, a był to właśnie nieśplik japoński, po hiszpańsku níspero. Podejrzewali (całkiem słusznie), że możemy nie znać tego owocu.
Nieśpliki wyglądem przypominają morele, w środku mają dość duże pestki. W smaku są lekko kwaskowe. A jakie zdrowe! W medycynie chińskiej nieśplika wykorzystuje się w leczeniu chorób układu oddechowego i pokarmowego. Zawiera witaminy A i B, potas i magnez.
W prawie każdym katalońskim sklepie spożywczym można zaopatrzyć się w te owoce, są bardzo popularne. Najlepsze są jednak świeże, prosto z drzewa :)
Post opublikowany na stronie http://barcelonazdzieckiem.blox.pl 8 czerwca 2013 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz