Jak zapowiadałam, tak zrobiłam! Pobiegłam dzisiaj w największym w Europie biegu ulicznym - Cursa El Corte Inglés. W tym roku startowało, bagatela, ponad 72 tysięcy biegaczy.
Na co dzień joggingu nie uprawiam, jedynie biegam do szkoły z wózkiem wyładowanym dwójką dzieci. I jak się okazuje, jest to całkiem niezły trening, bo dystans 10 km nie okazał się taki straszny, jak myślałam.
Uczestnictwo w biegu El Corte Inglés to bardzo miłe przeżycie, a przy okazji odwiedzamy miłe zakątki w Barcelonie. Limit czasowy to 2,5 godziny, można pokonać więc dystans maszerując. I takie rozwiązanie wybiera wielu uczestników: idą z psami, wózkami, nosidłami...
Z domu wyszłam dość wcześnie, a i tak metro wypełnione było biegaczami.
Następnie linia startu na Plaça de Catalunya, dalej Plaça Espanya i wspinaczka na górę Montjuïc.
I tu najmilszy, moim zdaniem, fragment biegu - runda honorowa po Stadionie Olimpijskim. Czułam się, jakbym biegła po medal (starałam się nie myśleć o tym, że przede mną jest kilkanaście tysięcy innych biegaczy...).
I dalej bieg na dół do mety na Plaça de Catalunya.
Polecam uczestnictwo w Cursa za rok. Miły sposób zwiedzania Barcelony, z dziećmi i wózkami też można pobiec :)
PS Biegu niestety nie udało mi się wygrać... Pierwsze miejsce zajął Marokańczyk Mohamed Benhmbarka z czasem 32:53. To już jego piąte zwycięstwo w tym biegu. Ja do mety dobiegłam troszkę później...
Post opublikowany na stronie http://barcelonazdzieckiem.blox.pl 7 kwietnia 2013 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz