To jeden z najważniejszych elementów bożonarodzeniowego okresu. I tym razem dotyczy całej Hiszpanii, a nie tylko Katalonii. Mowa oczywiście o Lotería de Navidad. Cały naród najpierw ustawia się w kolejkach po losy, lub też kupuje udziały w sklepach, szkołach od znajomych. A następnie zasiada na kilka godzin przed telewizorem i z wypiekami na twarzy śledzi losowanie. Może w tym roku się uda?
Po raz pierwszy loteria odbyła się 18 grudnia 1812 roku w Kadyksie, a od 1892 roku nazywana była "Świątecznym Losowaniem".
Jak działa loteria? Cały los kosztuje 200 euro, dość sporo, sprzedawane są więc udziały 10%, tzw. décimos, każdy za 20 euro. Tyle, że to też nie jest mało jak za los na loterii, powszechne jest więc dzielenie décimo na jeszcze mniejsze części. I tak przed świętami w sklepach, klubach, szkołach wywieszone są ogłoszenia o treści: do kupienia udziały w numerze XXXXX. I tak płacąc 2 czy 5 euro możemy już brać udział w loteryjnej gorączce, licząc na szybkie wzbogacenie 22 grudnia.
Każdy los ma swój numer. W tym roku jest 100 tysięcy numerów, od 00000 do 99999. Każdy numer emitowany jest w tzw. seriach. W tym roku jest 160 serii, czyli jest 160 losów z każdym numerem.
Od 1913 roku losowanie wygląda podobnie. W jednej dużej kuli, tzw. bombo znajdują się drewniane kulki z numerami losów, czyli w tym roku 100 tysięcy kulek. W drugiej, mniejszej bombo znajdują się drewniane kulki z nadrukowanymi nagrodami. Równocześnie losowana jest kulka z jednej i z drugiej bombo. Zadbano też o to, żeby wszystkie kulki ważyły dokładnie tyle samo. Wcześniej numery malowane były farbą, ale to oznaczało, że mogły występować pewne różnice wagowe, co może powodować, że prawdopodobieństwo wylosowania poszczególnych kulek było różne. Od jakiegoś czasu jednak napisy wykonuje się metodą laserową, co sprawia, że losowanie jest w pełni sprawiedliwe.
Losowania dokonują uczniowie ze szkoły San Ildefonso. Robią to śpiewająco, dosłownie. Po wyciągnięciu kulki odśpiewują co jest na niej napisane. Jeśli jest to główna nagroda, tzw. El Gordo, robią to kilkakrotnie. Tradycją już się stało, że zwycięzcy obdarowują później też szkołę. Dzieci śpiew ćwiczą już od października. Szczęśliwa czterdziestka, w wieku 8 - 14 lat, została starannie wybrana na podstawie umiejętności śpiewu, dykcji, ale również sposobu obchodzenia się z kulkami (!). Dzieci podobno bardzo się denerwują przed występem (ogląda ich przecież cała Hiszpania), najbardziej obawiają się upuszczenia kulki. Podobno sporo problemów sprawia im też odśpiewanie drugiej nagrody, czyli 1 250 000 euro.
A nagrody? El Gordo to główna nagroda, w tym roku 4 miliny euro, czyli 400 000 za décimo. Druga nagroda to 1 250 000 euro, trzecia to 500 000 euro. Do tego dochodzi jeszcze szereg mniejszych nagród, np. dla posiadacza numeru poprzedzającego i następnego po El Gordo.
Podobno w całej Hiszpanii numerami najbardziej poszukiwanymi są 28213 oraz 13313, czyli daty ogłoszenie przez Benedykta XVI rezygnacji z najważniejszej funkcji w Watykanie oraz daty wyboru papieża Franciszka. A w Katalonii od kilku dni największą popularnością cieszy się numer 91114, czyli data zapowiadanego referendum w spawie niepodległości Katalonii.
W Katalonii wiele osób po zakup losu udaje się do miejscowości Sort, co po katalońsku oznacza szczęście. Z tego co słyszałam, jak dotąd w tej miejscowości nie padła żadna z ważniejszych wygranych. Może w tym roku?
A prasa donosi, że obie bombo, 100 000 kulek z numerami i 1 807 kulek z nagrodami jest już w Teatrze Real, skąd 22 grudnia telewizja transmitować będzie na żywo losowanie. A podobno 72 % Hiszpanów i 78 % Hiszpanek w tym roku ściskać będzie w ręce swój los (lub mniejszy udział w nim) w nadziei, że uczeń odśpiewa właśnie jego numer jako zwycięskie El Gordo.
A poniżej moment wylosowania El Gordo w ubiegłorocznej edycji loterii.
Chetnie bym ja zobaczyla na zywo :) Wiem, ze od nas z Roussillon tez wiele osob kupuje te losy na loterie "po hiszpanskiej stronie" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nika